wtorek, 31 sierpnia 2010

tunezja





wszystkie decyzje, które są pierwsze płyną prosto z serca,
nie są zabarwione racjonalnością i manipulacją przekazu
bazują na intuicji...

tak było i tym razem, szybko podjęta decyzja o wyjeździe, i znalazłam się na środku placu budowy, otoczona palmami, brudem, stęchlizną i naturalnością afryki w którą według praw boskich nie można ingerować...

okres ramadanu od wschodu do zachodu słońca zakaz wszystkiego co ludzkie, wody, napojów, pokarmów, sexsu, tylko modlitwa i współodczuwanie ludzkiej biedoty- po to ramadan, nauka empatii i bliskość z Allachem...

brud i biedota widoczne są na każdym kroku, ale dzięki Bogu szybko się przystosowuje i odnajduję w nowych realiach danego mi życia.

ze smutkiem, ale i z uśmiechem poznawałam obyczaje i historie tamtejszej ziemi, podziwiałam majestat gór i zawrotność żywiołów,
czując piasek pod stopami i promienie słońca ocalające me ciało i napełniające serce czułam, że żyje i cieszę się z tego mojego życia

a nadmorski wiatr i łomot fal opowiadał historię o których nie będę mówić...,
sami poznajcie, sami się przekonajcie... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz