w 2007 roku poznałam Panią K. kobietę w wieku 50ciu paru lat. trafiła do mnie bowiem została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. w jej wieku produkcyjnym istnieje nikłe prawdopodobieństwo, iż cokolwiek ulegnie zmianie.., że uda się znaleźć godną pracę zgodną z jej referencjami i kwalifikacjami..
miałam za zadanie i chciałam jej pomóc. Kobieta jak większość moich "podopiecznych, klientów" dla mnie po prostu ludzi, którym powinęła się noga, obarczoną odpowiedzialnością, nosząca ciężar każdego dnia. zobaczyłam w niej potencjał, chęć do zmian, nawet kiedy wydaje mi się to mało prawdopodobne zawsze staram się dostrzegać w osobie tą dobrą stronę życia, nie patrzeć na to co było, zostawić za... i razem oswoić cel i dążyć do jego spełnienia. naszym celem było znaleźć jej pracę, utrzymać ją i podpisać umowę na czas nieokreślony...
klient danej instytucji, która sprawuje nad nim "piecze" na rynku pracy jest z góry skazany na niepowodzenie, wykorzystywanie czy po prostu ludzki wyzysk... od taka selekcja naturalna, prawo karmy..., ale karmę możemy zmieniać, trzeba tylko chcieć.
zaczęłyśmy wspólną pracę od zera. początki nie były tak trudne, szybko wzmocnił się system wartości, potrzeby zaczęły nabierać tempa i widzieć światełko nadziei. pani K zdobywała coraz to nowe doświadczenia życiowe, uczestniczyła w licznych kursach, stała się liderem pewnej grupy, zaczęła patrzeć na siebie nowymi oczami, nie była już zblokowaną byłą żoną alkoholika, malowała oczy, farbowała włosy, większość mówiła jej, że kwitnie, mrugała do mnie okiem :). Po prostu BYŁA. jasne, że były trudne chwile, kryzysy, chęć powrotu do stanu poprzedniego do etapu, który się już skończył, było trudno... ale wierzyłam, że się uda, miałam wewnętrzne przekonanie. karmiłam ją tym dając nadzieję, choć kłody mnożyły się stawiając przed nami coraz trudniejsze wyzwania... nie było łatwo. ze względu na moje operacje musiałam pożegnać się z Panią K, wiadomym było, że prędko nie wrócę.
czasem dobrze jest jak kogoś z czymś zostawiamy..
dziś dostałam najlepszą wiadomość w tym roku, Pani K podpisała umowę na czas nieokreślony dziękując mi za wiarę, pomoc i za to, że byłam z nią i mimo wszystko potrafiłam zaufać.
szczerze zajebiście się cieszę :)
jeżeli w mojej pracy jest miara sukcesu to właśnie taka chwila jak ta świadczą o tym, że warto- nawet wtedy gdy musimy zostawić człowieka ze sobą sam na sam ...
gratuluję wam obu! szczerze się cieszę z tobą!!! proszę o więcej takich wiadomości.
OdpowiedzUsuńdzięki :) postaram się by było ich więcej ;)
OdpowiedzUsuń