odczuwam chłód,
dawno nie przeszywał
mojego nagiego ciała
ubrana jestem w płaszcz złudzeń
od Ciebie
i w nadziei chowam swe lico.
dłonie przykrywam
pośpiechem,
oczy maluje spokojem.
wychodząc ze sfery komfortu
czuje niepokój,
w kącie dzieci strachu
trwają w chichocie
tydzień śnieżnej pustki
wyjałowionej bieli.
opuszczam znane
daj rękę
choć
zaryzykujemy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz