"Jedynym człowiekiem, który zachowywał się rozsądnie był mój krawiec. Za każdym razem, gdy mnie widział, zdejmował miarę, podczas gdy inni podchodzili do mnie stale ze starymi miarkami mając nadzieję, że wciąż do nich pasuję". Bernard Show
ostatnio dużo podróżuje. samochód stał się moją ostoją i oknem na świat. noga daje popalić, ostrymi szarpnięciami dręczy moje sumienie. a przecież jak dotąd dbałam o nią jak umiałam najlepiej a jednak... za dwa miesiące czeka mnie ostatnia trzecia już operacja kolana, potem żmudny proces rehabilitacji i powrót do całkowitej sprawności, najważniejsze by obyło się bez bólu, bo choć zakorzeniony tak bardzo we mnie jednak jest uciążliwym kompanem ostatniego półtora roku. dziś kolejny wyjazd tym razem bieszczadzkie połoniny przywitają mnie uśmiechem i otworzą drzwi nieznanego. lubię witać nowe i mrugać okiem do mijającego, dziękować doświadczeniu i żyć by niczego nie żałować :)
wielu odnajdywało w pisanym słowie siebie. między labiryntem gier gestów i symboli. twoje stopy odbite skrzętnie między pajęczą siecią, wśród gwiazd i bali życia. pokaż mi słowo, które powie mi jak na twojej bieli odnaleźć siebie.
nie napiszę ci maila smsa nie wyślę wyciągnę maszynę i zacznę pisać. kupię znaczek kwiaty kupię wyślę i zaniosę. nie będę karmić złudzenia są fe. przysiądę, przytulę popatrzę, pochwalę. tak idę i gonie tak myślę i czuję, wezmę Twoją dłoń chwycę i uniosę co mi tam :)
dobry sposób spędzania wolnego lub upalnego czasu potrzeba; kilka warzyw i owoców, deski do krojenia, noży, wykałaczek dobrych chęci powstają twory wyobraźni a inwencje twórcze biorą górę nad rozumem. w tej zabawie wszystko jest dopuszczalne i nie znające granic polecam :)
wtorek, 20 lipca 2010
to miasto, środek pola gdy o świcie, nago jeździliśmy pełni wrażeń i nie zliczonych dat. goniły nas widły chłopów z zadartymi rękawami. komary, mrówki smakosze żrące nasze ciała. słuchaliśmy wiatru, gdy dudnił i wył, tańczące wierzby kłaniające i szeptem wiążące nasze korzenie ojczystej ziemi
uciekły spojrzenia zastygły w szmaragdowym lesie owady, dzikie kurtyzany pełnia nie taka jak wtedy wówczas przy świecy w kominku spalone twe włosy i ja w czerwonych majtkach potrzebująca Twojego ramienia
krajobraz po bitwie zastał mnie 20 lat później... obumarłe jezioro tłuste mulaste dno zabłocony z wyrzuconymi resztkami człowieczeństwa nad rożnowski brzeg
natura pokazała swe oblicze po majowej powodzi ówczesnego roku świat stanął do góry nogami lata świetności dawno tu za nami szkoda..
ważne, by w tej przestrzeni umieć odnajdywać siebie i mimo wszystko tworzyć na nowo piękno istnienia
nad rożnowskim jeziorem w głąb brzegu wiatr kołysał spojrzenia a fale wyobrażeń rozbijały niespełnione aureole miłości czas płynął inaczej, dzień dłużył w nieskończoność każda godzina wypełniona nowym blaskiem wschodząco zachodzącego słońca za czasów dzieciństwa pełno tu było świetności niczym małpia wyspa pełna tajemniczości i aury nieznanego
co pozostało z tamtych lat... "pepsi" symbol dobrobytu dzisiaj o innym smaku "dmuchane materace" bujające ciężar ciał "piach" inaczej palący nagość stóp cała reszta
... idealizm marzeń pragnących zewu spełnienia ja, inaczej patrząca na świat prześwit pozostałości z dawnych lat
Gertruda S...., urodzona 1941.10.15
zamieszkała oś .......79, Kraków Nowa Huta
Rozpoznanie; endoproteza, lat 21, produkt polski
zalecenia; ponowna kontrol przed upływem dwóch lat
wskazania; rejestracja do kontroli- obecnie
Alojzy S...., dane nie znane
Gertruda powiada o nim materiał przed wojenny.
są pradziadkami
obydwoje zadbani, pachnący
schludnie ubrani, odprasowani
normalni.
on z wąsem zaczesanym ku dołowi jak gdyby miał sprawić ostrość jego twarzy
ona bez
oglądałam ich twarze,
kąciki ust zarysowane w akcie spełnienia
dobrobytu, szczęścia w pożyciu małżeńskim i społecznym
powiedziałam im, że wyglądają na szczęśliwych i spełnionych
miło się patrzy na takich ludzi...
kibicują Niemcom w Mistrzostwach Świata piłki nożnej w RPA
głosowali za Komorowskim
nie boją się nowych wyzwań, jasno patrzą w przyszłość
tylko Ona przez moment stwierdziła, że żałuje,
bo
gdyby 21 lat temu założyła sobie niemiecką endoprotezę
dziś nie musiałaby rejestrować się za dwa lata
niefikcyjna nasza rzeczywistość...
poznałam ich w kolejce oczekujących na wezwanie pielęgniarki osy
w poradni ortopedyczno- urazowej szpitala Stefana Żeromskiego
już na długo zapamiętam ich obraz
oraz miłość tlącą się w każdym geście i triumfu spełnienia
przywrócili we mnie wiarę
wiarę szczęśliwej ziemskiej miłości