zauważyła, że wejście tam wzbudzało w niej nieodparte chęci ucieczki i śmierci dla niego. Niczym rolka filmu rozwijały przed jej oczami obrazy minionych lat. Towarzyszące emocje przeradzały się w uczucia nieznające ziemskiego określenia w alfabecie słów. Wargi,kąciki ust zaciskały w niepohamowanym akcie goryczy, bólu i żalu za minionym, nieodwracalnym losem. Wiedziała, teraz albo nigdy więcej. Choć była bardzo silną kobietą słabość uwidaczniała się razem z minionym latem i pozostałymi porami purpurowych lat. Kojarzyła całe dzieciństwo, nocne złowieszcze sny, kosmiczne statki, które nigdy nie zabrały jej tam gdzie pragnęła uciec. Pędząc w daleką gwiezdną dal nie musiała by czuć, słyszeć, widzieć. Nie znałaby pojęcia percepcji, lęku, ironii, nie byłaby próżna, sarkastyczna, ludzko wrażliwa. Po latach przyznała, iż sama nie wie, czemu stała się tak bardzo obojętną. Paliła zielone palmale, stojąc w oknie przy którym promienie słońca tuliły jej twarz…
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz