"Jedynym człowiekiem, który zachowywał się rozsądnie był mój krawiec. Za każdym razem, gdy mnie widział, zdejmował miarę, podczas gdy inni podchodzili do mnie stale ze starymi miarkami mając nadzieję, że wciąż do nich pasuję". Bernard Show
poniedziałek, 28 listopada 2011
Don Juan
Don juan się wzrusza
katusza zaznaje
już upadł
i pieje
już wstaje i chwieje
gdyby Don Juana
w epokę naszą wszczepić
i serce otworzyć
na poskromienie cudu?
Don Juanie
co przedmiotowo
kobiety traktujesz
jakby nakarmić twą
duszę
w miłość jedną wyposażyć
czy umiesz
powstrzymać
instynkt Twój za młodu?
czy chcesz by
w niewolę pojmać
stado twoje?
co w zamian mi dacie
skrzywione me serce
złamana ma dusza
fikcyjną postacią
mnie zwiecie
a ja żyję
w każdym z was!
uśmiechasz się bracie
krzywisz wargę
i plastik poprawiasz na nosie
zaakceptujesz swe wady
zostanę jak zechcesz
tyś bez wad powiadasz
i drapiesz po nosie
Don Juanów garstka
nie chcę
wszakże szukać
wyplewić swe wady
i odejść w zachwycie
katusza zaznaje
już upadł
i pieje
już wstaje i chwieje
gdyby Don Juana
w epokę naszą wszczepić
i serce otworzyć
na poskromienie cudu?
Don Juanie
co przedmiotowo
kobiety traktujesz
jakby nakarmić twą
duszę
w miłość jedną wyposażyć
czy umiesz
powstrzymać
instynkt Twój za młodu?
czy chcesz by
w niewolę pojmać
stado twoje?
co w zamian mi dacie
skrzywione me serce
złamana ma dusza
fikcyjną postacią
mnie zwiecie
a ja żyję
w każdym z was!
uśmiechasz się bracie
krzywisz wargę
i plastik poprawiasz na nosie
zaakceptujesz swe wady
zostanę jak zechcesz
tyś bez wad powiadasz
i drapiesz po nosie
Don Juanów garstka
nie chcę
wszakże szukać
wyplewić swe wady
i odejść w zachwycie
Feniks
u ciebie wiosna
u mnie zima w ogrodzie
u ciebie zima
u mnie wiosna na dworze
epoka Don Juana
została w ogrodzie
dziś przypomniałeś
mi, że jestem jak
feniks nieśmiertelny
w swej istocie
dziś ściągam
czapkę z głów
przez ramię swe pluje
dziś dziękuję
nie idę z Tobą
dalej
Twój wybór
moje poddanie
mój wybór
Twoje wahanie
o Don Juanie
co świeciłeś mi w mroku
Ty Safono
co szepczesz po zmroku
unieście skrzydła
ku chwale
spopielcie lico blade
pierś wyjmijcie zuchwale
Feniksie Mój Bogu
co kąpiesz skrzydła w zapachu
i wodę pijesz ze strumienia
życia
skrzydłami machając witając Febusa
purpurowe twe barwy
odradzasz z popiołów
nic mnie nie złamie
bom jak Ty
zmartwychwstała wstaje
kroplami kadzidła
i sokami kardamonu
żywię
swe serce
złamane
nawet Twoja wiosna
nie sponiewierze mych planów
nawet twa zmarszczka
nie ukłuje do pionu
u mnie zima w ogrodzie
u ciebie zima
u mnie wiosna na dworze
epoka Don Juana
została w ogrodzie
dziś przypomniałeś
mi, że jestem jak
feniks nieśmiertelny
w swej istocie
dziś ściągam
czapkę z głów
przez ramię swe pluje
dziś dziękuję
nie idę z Tobą
dalej
Twój wybór
moje poddanie
mój wybór
Twoje wahanie
o Don Juanie
co świeciłeś mi w mroku
Ty Safono
co szepczesz po zmroku
unieście skrzydła
ku chwale
spopielcie lico blade
pierś wyjmijcie zuchwale
Feniksie Mój Bogu
co kąpiesz skrzydła w zapachu
i wodę pijesz ze strumienia
życia
skrzydłami machając witając Febusa
purpurowe twe barwy
odradzasz z popiołów
nic mnie nie złamie
bom jak Ty
zmartwychwstała wstaje
kroplami kadzidła
i sokami kardamonu
żywię
swe serce
złamane
nawet Twoja wiosna
nie sponiewierze mych planów
nawet twa zmarszczka
nie ukłuje do pionu
czwartek, 24 listopada 2011
listopadowa pora
przychodzi czas w którym drzewa stają się nagie odsłaniając swoje wnętrza.
nie wiem czy się wstydzą, może lubieżnie prowokują nadając znaczenie swojemu istnieniu.
w listopadowej porze ludzie podobnie do drzew odkrywają siebie.
wyrażając emocje wychodzą ze sfery komfortu, ryzykując świadomie wkraczają w świat paniki.
próbując nazywać uczucia odchodzą, przychodzą, mijają się w niewyrażonych uczuciach za którymi stoją niezaspokojone potrzeby.
nastają kryzysy, powstaje twórcza pustka w której tylko sięgnąć po nowe możliwości.
niektórzy wracają, nieliczni odchodzą, jeszcze inni wciąż poszukują swojego znaczenia.
spotykam ich na co dzień, stanowią część mojego sensu istnienia.
spotykam Ciebie i jestem, by łatwiej było nam przeczekać, zrobić krok w tył i pójść dalej.
w grudniowej porze już otwierają się nowe drzwi i klamka wskazuje północ.
pomiędzy...
zmory
chodzą parami-
podparte, zgryźliwe
oceniające, wstydliwe,
nasze zmory
na Twoim ramieniu,
moje zmory na
moim ramieniu.
widziałam je nad wisłą,
płynęły potokiem,
puszczały do mnie oko,
gwizdały na ciebie
życzyły sobie trwać
a my chcemy by mijały
podparte, zgryźliwe
oceniające, wstydliwe,
nasze zmory
na Twoim ramieniu,
moje zmory na
moim ramieniu.
widziałam je nad wisłą,
płynęły potokiem,
puszczały do mnie oko,
gwizdały na ciebie
życzyły sobie trwać
a my chcemy by mijały
daj rękę
odczuwam chłód,
dawno nie przeszywał
mojego nagiego ciała
ubrana jestem w płaszcz złudzeń
od Ciebie
i w nadziei chowam swe lico.
dłonie przykrywam
pośpiechem,
oczy maluje spokojem.
wychodząc ze sfery komfortu
czuje niepokój,
w kącie dzieci strachu
trwają w chichocie
tydzień śnieżnej pustki
wyjałowionej bieli.
opuszczam znane
daj rękę
choć
zaryzykujemy
dawno nie przeszywał
mojego nagiego ciała
ubrana jestem w płaszcz złudzeń
od Ciebie
i w nadziei chowam swe lico.
dłonie przykrywam
pośpiechem,
oczy maluje spokojem.
wychodząc ze sfery komfortu
czuje niepokój,
w kącie dzieci strachu
trwają w chichocie
tydzień śnieżnej pustki
wyjałowionej bieli.
opuszczam znane
daj rękę
choć
zaryzykujemy
wtorek, 22 listopada 2011
Devil
poniedziałek, 21 listopada 2011
refluks
to jak będzie z tą zimą..
przezimujesz u mnie?
czy schłodzonym powietrzem
w którym skrapla się przeszłość
zafundujesz sobie refluks
przezimujesz u mnie?
czy schłodzonym powietrzem
w którym skrapla się przeszłość
zafundujesz sobie refluks
niedziela, 20 listopada 2011
tytuł
czwartek, 17 listopada 2011
fascynacja
fascynacja
wrzosowa
rubinowa
głęboka
wąsko oczna
niskoprężna
Tobą
Mną
Nami
fascynacja
dotyku
ciała
brwi
oczu
zapachu
spojrzenia
fascynacja
niczym słup soli
pień dębu
nieskazitelność oddechu
mowy ciała
fascynacja
bez uczuć
narkotyczna
zmora
odrealniona
fascynacja
aureoli
dysonansu
przestrzeni
odbita na szkle
nietuzinkowa
jednoroczna
krótkowzroczna
nieprawdziwa
fascynacja
jak
ty
wtorek, 15 listopada 2011
słup
sobota, 12 listopada 2011
nad wisłą...
lato jesienią
lato tej jesieni
jest piękne, pełne poezji
nowych znaczeń
kontekstów słów i myśli
jesień rozgrzewa i tonie
płomieniami liśćmi.
ostatnio udało mi się nawet
uchwycić ten moment
kiedy beztrosko się szura
tarza i rzuca liśćmi.
bezcenna radość
i szczęście współistnienia
tworzące nieodłączną całość
bycia na Ty z naturą :)
jest piękne, pełne poezji
nowych znaczeń
kontekstów słów i myśli
jesień rozgrzewa i tonie
płomieniami liśćmi.
ostatnio udało mi się nawet
uchwycić ten moment
kiedy beztrosko się szura
tarza i rzuca liśćmi.
bezcenna radość
i szczęście współistnienia
tworzące nieodłączną całość
bycia na Ty z naturą :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)