środa, 2 czerwca 2010

mail

kiedys napisała "totalnie pieprzniety mail o cierpieniu"
nie pamietam co w nim było...
kawałek ukrytej duszy
zamazanego skrzepu człowieczeństwa
bólu wymieszanego z lękiem nocy
i dni, jeden za drugim tak odległe
takie same
nie pamietam co w nich było
nie wiem co kryły za soba słowa
nie pamietam słów znaczeń...
może wcale ich nie było za Tobą...
tylko ściana i mur
mur i ściana
bliskość i oddalenie...
codzienność wypowiadała słowa
nawet nie zdołam ich powtarzać
nie chce i nie umiem
mają swoistą moc..
napisała "totalnie pieprznięty mail o cierpieniu"
kiedy on pół nagi siedział na jej zmarzniętych od trawy stopach,
gdy całośc jej resztki człowieczeństwa krzyczała nie odchodź, nie teraz!
"totalnie pieprznięty mail o cierpieniu"
wywoływał krzyk, rozpacz, wołał pomocy!
pamiętam go do dziś...
on odszedł
ona umarła
nie ma nic...
pozostał
"totalnie pieprznięty mail o cierpieniu"
napisany końcem 2005 roku nadesłany z Dublina
4 misięce przed tym, gdy pędząc o świcie straciła zycie
małe skrzyzowanie
i tylko łza opustoszała na policzkach
łza której juz nic nie zdoła uronić

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz