środa, 30 czerwca 2010

wtorek, 29 czerwca 2010

widziałam




widziałam ją dwa może trzy razy.
zgarbiona nietuzinkowa postać
z przyjaznym spojrzeniem,
oczyma głęboko osadzonymi w próżni świata

widziałam pomarszczone czoło
wypisane na nim miłości
straty, żale z którymi
boryka się ponad 90 może 100 lat

widziałam radość i mimowolną
chęć dalszego życia

ostatni raz na wiecu przedwyborczym
była jak z innej epoki.
co myśli jak czuje,
jakie obrazy migocą w jej umyśle?

pytania pozostawione bez odpowiedzi
jak te z dzisiejszej nocy
mglistego poranka
gdy kolejny raz
nie wiedziałam co z Tobą zrobić

niedziela, 27 czerwca 2010

a teraz


a teraz będą
proste klasyczne śniadania do łóżka.
przypomnijmy sobie jak to było..
zniesmaczona,
bez pamięci,
wzgardzona,
półprzytomna leżałaś
gdy otulałem Twoją twarz.
podczas nowu,
pełni
w niepełni świadomy swych sił
bark przytłaczał mój świat
...
dystans,
chłód zdawał się trwać i być
nieodłączną częścią wspólnego bytu
...
mówiłaś, że
lubisz mnie czytać,
bo
piszę o Tobie odnajdując w pisanym słowie
siebie
myślałaś, że
mamy podobnie,
bo
uczucia i emocje
nie znały granic
a ja
wstydziłem się,
że
się wstydzę
i jak mam Ci o wszystkim powiedzieć
...

wtorek, 22 czerwca 2010

gwiazdy na dniach bochni






gwiazdorska obsada zagościła na dechach bocheńskiej estrady.
sercem i duchem słuchałam naszych chłopaków z kapeli chee-psy bochnia oraz starego dobrego bigcyca. niedzielny wieczór pełen deszczu i garstki bochniaków przywitał ostatnią z gwiazd Justynę Steczkowską. przy skandalicznym nawoływaniu "pokaż d..." przerywając koncert poprosiła grzecznie ochronę o usunięcie nawoływaczy do lubieżnego czynu, po czym została obrzucona jajkami, na szczęście żadne nie dotarło na "podium sceny". wstyd, żenada, hańba, bocheńska wiocha ? czy naturalny, świadomy bunt ludzi potrzebujący uwagi i "otulenia" aniżeli strojenia kiecek, gwiazdorstwa poprzez, które może prowokować takie instynktownie ludzkie zachowania... owszem prosta sprawa, nie można się zachowywać jak garstka z bocheńskiego tłumu, ale czy można świadomie prowokować i szczycić gwiazdorstwem?
na szczęście nie mnie to oceniać...

niedziela, 20 czerwca 2010

dni bochni






dni Bochni mojego rodzinnego miasta zostały polane bryzą świeżości, niebanalności i swoistego piękna ceramiką tworzoną przez naszą jedyną Madzię. Kawałek bocheńskiej przestrzeni na której przez dwa dni zaistniało stoisko "mimo designu" było punktem spotkań miłej przyjaznej atmosfery oraz przejawem podziwu i szacunku dla pracy naszej duszki artystycznej.
"świeżutkie anioły, michy, kafle i zawieszki - prosto z pieca, jeszcze ciepłe"
polecam i zapraszam na bloga Magdaleny- zawsze świeże pyszne wypieki :)

http://mimode.blogspot.com/

a po






a po dniu pracy, parę rodzimych fotografii ku potomności
grzeczne ciocie, mamy i przyszłe mamy to my niepokornie grzeczne, anielsko uduchowione bocheńskie istoty :))

środa, 16 czerwca 2010

strach

zaangażowanie i dobre uczucia
zawsze przezwyciężą
największe strachy
i zmory umysłu.
jeśli tylko chce się być
i trwać obok osoby kochanej,
to strach jaki by nie był wielki
ze swymi oczyma
odpuści
i ucieknie…
strach to strachliwa bestia
którą trzeba ze sobą oswoić
jeśli się go zaakceptuje
zniknie
nie wiadomo kiedy.
wszystkim strachliwym
i sobie
powodzenia życzę

wtorek, 15 czerwca 2010

dalej

„okres”
przewrócony świat do góry nogami
rozpoczął okres poszukiwania tożsamości
ile razy w życiu może jej szukać?
niektórzy budzą się w wieku lat czterdziestu mówiąc to nie tak
inni wiedza już mając naście lat
z kim i jak spędzić Życie
znajomi wokół, ludzie w tramwajach
zatłoczonych autobusach
nie znający osobistych granic
zmęczeni u schyłku dnia
i tylko źrenice wskazujące rzeczywistość
bożego istnienia



„człowieka”
gdzieś u progu starego życia
niczem w ciemnych zakamarkach tunelu
nieśmiało przemyka
pokonując strach
znajduje otwór,
prześwit, szparę
luka, wychyla trzęsące czoło
spogląda, dostrzega
co to?
po raz pierwszy
chce stawiać kroki
jak człowiek na marsie czy księżycu
zagubiony, ale ufny
z nadzieją wierzący
w….
drugiego człowieka

mundial 2010


Brazylia pięciokrotny mistrz świata zagra ze 101 drużyną w rakingu fifa Koreą Północną.
wzruszenie koreańczyków podczas hymnu narodowego, sercem kibicuje właśnie im, jeśli przegrają czeka ich obóz pracy, grają przecież dla swojego wodza, odwiecznego guru. Jeśli wygrają Korea północna "ukradnie" sygnał satelitarny od Korei południowej by koreańscy kibice mogli zobaczyć mecz. Panuje całkowita cenzura, brak dostępu do internetu, brak sygnałów satelitarnych. Trzymam kciuki za PRK, Majponga, Rzilunnam, Riniunbuka, Kingdźunga
i
myślę sobie co za świat...

czwartek, 10 czerwca 2010

następne


„gdybym”
gdybym była taka jak chcesz
nie zaistniała bym wcale
nie istnieje ideał ideału

„fetysz”
fetysz okularowy
stóp
brązowych, niebieskich oczu
fetysz bieli zębów
umięśnionej pupy,
zadbanych dłoni
bez maski, ironii
cyniczny i płaski
jak Twój brzuch
mój pośladek
nasze barwy


„w pół”
zatrzymane w pół słowa
myśli pędzących zdarzeń
lata dwudzieste, trzydzieste
wiek tylko się zmienia
te same deszcze,
upały
promienie
początek
końca świata

„spalona”
spalona słońcem
namoknięta ulewami
czekająca na gradobicie
kolejne łzy
fale powodzi
ojczysta moja ziemia

„zarosły”
urosły
włosy na mojej skroni
zsiwiały Twoje boki
zestarzały nasze stoki
dzieci podrosły
a Tobie tak spieszno…
poczekam
podfrunę
zamacham skrzydłami

„świat”
świat głuchych
jest taki głośny
w szczegółach nocy
prześwicie dni
tak cicho chodzą
wywołując szum widzów
nie gotowych na spotkanie
innego ciebie







wtorek, 8 czerwca 2010

hurtem

"Ciało"
Oglądałam dziś Twoje nagie ciało
Szukając siebie na twojej przestrzeni
Nic nie widziałam
Tylko pies zobaczył i zapłakał

"Harmonia"
Potrzebuje harmonii
Jasności uczuć, stabilności emocji
Partnerstwa, dobrego uśmiechu
Czułości, normalnego dotyku
Budzić się rano bez apatii
Żyć i cieszyć życiem


"Debiut"
Wczoraj był jej debiut
Nieco filigranowa przygarbiona postać
Z odwiecznym widzi mi się
Nie zobaczę…
Ma smutną twarz
Wiele ciepła , wrażliwości
Czy jest przystępna?
Nie wiem
Nie próbowałam jej ze sobą oswoić


"Bladość"
Wyglądali blado
Jak gdyby prześwit słońca
Rozgrzewał w nich
paląc resztki człowieczeństwa
Wyglądali nie pozornie
Jak strachy kołyszące na wietrze
Jak źdźbło, któremu trudno uwierzyć,
Że można powstać
I być inaczej
Wyglądali tak jak chcieli wyglądać
Z odwiecznym buntem
Palący za sobą mosty
….


"Do mnie"
Nie pisz do mnie proszę
Nie mów do mnie
Co chciałeś
A czego nigdy nie było
Obudziłeś mnie rano z poczuciem winy,
Iż nie odwzajemniwszy moich nocnych namiętności
Zechcę Cie pożegnać



"jego"
Gdyby nie jego
O cholera!
Niewielu by się zorientowało
Na szyi odbił mu się kawałek litego drewna
Odgarniał włosy
Patrząc na gapiów
Wywijał smykiem
Szarpał struny
Miał może 18 lat
Gdyby nie o cholera
Byłoby tak pięknie inaczej



"Balsam"
Balsam do ciała
Pachnący gumą
Wchłaniający poczucie
Tak wiele możemy przyjąć


"Asekuracja"
Asekuracja słowna
Sportowa
Niejasna
Mocna
Trzyma przy życiu
Oddala poczucie sprawstwa


środa, 2 czerwca 2010

mail

kiedys napisała "totalnie pieprzniety mail o cierpieniu"
nie pamietam co w nim było...
kawałek ukrytej duszy
zamazanego skrzepu człowieczeństwa
bólu wymieszanego z lękiem nocy
i dni, jeden za drugim tak odległe
takie same
nie pamietam co w nich było
nie wiem co kryły za soba słowa
nie pamietam słów znaczeń...
może wcale ich nie było za Tobą...
tylko ściana i mur
mur i ściana
bliskość i oddalenie...
codzienność wypowiadała słowa
nawet nie zdołam ich powtarzać
nie chce i nie umiem
mają swoistą moc..
napisała "totalnie pieprznięty mail o cierpieniu"
kiedy on pół nagi siedział na jej zmarzniętych od trawy stopach,
gdy całośc jej resztki człowieczeństwa krzyczała nie odchodź, nie teraz!
"totalnie pieprznięty mail o cierpieniu"
wywoływał krzyk, rozpacz, wołał pomocy!
pamiętam go do dziś...
on odszedł
ona umarła
nie ma nic...
pozostał
"totalnie pieprznięty mail o cierpieniu"
napisany końcem 2005 roku nadesłany z Dublina
4 misięce przed tym, gdy pędząc o świcie straciła zycie
małe skrzyzowanie
i tylko łza opustoszała na policzkach
łza której juz nic nie zdoła uronić